Feralna porażka z liderem, tuż przed końcowym gwizdkiem stała się faktem. Zapewne takie rozstrzygnięcie boli podwójnie, gdyż drużyna rozegrała bardzo dobry mecz.

Tak, chociaż warto w tym miejscu zauważyć, że to, co dzieje się teraz jest konsekwencją pewnych zdarzeń. Głównym aspektem było zestawienie sposobu, w jakim gra Sandecja z tym, co my chcieliśmy w tej konfrontacji zaproponować, żeby wywieść korzystny rezultat. Gdyby przywieziony został remis, wówczas bylibyśmy bardzo szczęśliwi, bo drużyna zasłużyła na punkty. W szatni po meczu mówiliśmy, że każdy bez obaw może spojrzeć na siebie w lustro. Aktualnie najbardziej żal spotkań, które już za nami. Zwłaszcza tych, w których zespół powinien punktować. Teraz każdy mecz to jak uciekająca nam okazja. Została ostatnia prosta, w której nie możemy zawodzić.

Niewiele brakowało, żeby taktyka obrana właśnie pod tego rywala zdała egzamin.

Stwierdziliśmy, że walcząc o życie, nie możemy być bojaźliwi i musimy zagrać bardziej va banque. W 2 dni zmieniliśmy system i sposób na rozegranie, co było raczej pragmatycznym pomysłem. Prawdopodobnie dla postronnego widza mecz pozbawiony był piłkarskich emocji i wielu pewno zrezygnowało przed końcówką. My, co zrozumiałe musimy zdobywać punkty i chcieliśmy zacząć już teraz. Możliwe, że z perspektywy tabeli, naszego miejsca i walki o utrzymanie, nic by ten punkt większego nie znaczył. Jednak mentalnie dla drużyny byłby to duży skok. Chłopaki muszą uwierzyć w siebie oraz to, że mogą być dobrym teamem.

Podyktowany rzut karny w tak newralgicznym momencie meczu…podejmie się trener oceny tego zdarzenia?

Z mojej perspektywy, na pierwszy rzut oka, gdyż kontrolowałem to jak bronimy stały fragment, nie dopatrzyłem się faulu. Standardem jest dzisiaj, przy wszelkiego rodzaju akcjach w polu karnym po rzucie wolnym, rożnym czy wznowieniu od autu, że jedna i druga drużyna stosuje na sobie wybloki. Nasi rywale grali podobnie, a kontakt w polu karnym jest rzeczą oczywistą, dlatego też w mojej ocenie nie daje się za to karnych. Słyszałem argumentację sędziego głównego sugerującą, że Adam ściągał zawodnika Sandecji do ziemi. To był kontakt na plecach, widać wyraźnie, że zawodnik poczuł go i wykorzystał, a sędzia zagwizdał faul. W mojej ocenie takich fauli się nie gwiżdże, zwłaszcza w sytuacjach, w których ani jedna, ani druga drużyna nie zasługiwała na to, żeby wygrać. Nie było tu mowy o aspekcie zdominowania rywala. To były ostatnie minuty typowego meczu na remis i moment gdzie zawodnik atakujący jest na czternastym metrze, tyłem do bramki a piłka jest w powietrzu. Kuriozalna sytuacja, ale zdążyłem się już do tego przyzwyczaić.

Nawet po takim „prezencie” byliśmy w stanie się podnieść.

Właśnie to są te małe rzeczy. Gdyby nas to przybiło, bo wiadomo, że graliśmy wtedy w osłabieniu, wówczas źle by to o nas świadczyło. Natomiast fakt, że drużyna potrafiła powalczyć o gola wyrównującego i zrobiła to bardzo szybko, co stanowiło genialną reakcję…to jest ten mały impuls. Każde rozpalenie go w sobie daje wiarę, że stać nas na bardzo dużo. Pracujemy nad aspektem mentalnym, ale to właśnie zawodnicy muszą uwierzyć, że byli w stanie zagrać dobry mecz z Sandecją czy KSZO a teraz skupić się na tych, które przed nami.

Zapewne ze strony Sandecji można było spodziewać się bardziej stanowczej gry. Ich reakcja po ostatnim gwizdku dobitnie świadczyła o tym, że to nie był dla nich łatwy mecz.

Gra Sandecji jest pragmatyczna i spodziewaliśmy się tego, że jedziemy do drużyny, która niekoniecznie będzie chciała rozgrywać piłkę czy budować wielopodaniowe ataki. Ich styl opiera się na prostych środkach i dynamice na skrzydłach. Wiedzieliśmy, że będą to dwa, trzy podania, a kiedy my będziemy w obronie niskiej sprawimy iż rywal zacznie się niecierpliwić i szukać przestrzeni. Wiele było takich zagrań, które przechodziły naszą obronę i piłka spadała pod linię końcową do nikogo. Chcieliśmy zagrać podobnie, bez długiego oczekiwania na przedostanie się z piłką pod pole karne przeciwnika i dlatego ten mecz tak wyglądał. Oglądając skrót, pierwszą naszą akcję mamy po ponad dwudziestu minutach gry gdzie Adam Imiela dostaje żółtą kartkę. To też o czymś świadczy i zapewne ten mecz nie był ładny dla oka. Byliśmy tego świadomi i skupieni na grze w obronie.

Po środowej kolejce dolna część tabeli staje się jeszcze bardziej spłaszczona.

Wiślanie podobnie jak Świdniczanka mają 3 punkty więcej od nas. Co więcej, rywalizują z ekipami, które wcześniej zagrają z nami, więc też nie będą mieli łatwo. Nasz terminarz jest arcytrudny. Świdniczanka okazuje się drużyną, która wie jak powalczyć o utrzymanie. Patrząc więc na ekipy, które są zamieszane w tę batalię, to Świdniczanka świeci się na zielono a reszta szuka wciąż rozwiązań na wyjście z patowej sytuacji. Mowa tutaj o nas, Wiązownicy i Wiślanach. Jest to więc światełko w tunelu, gdyż taki stan rzeczy trzyma nas nadal w grze. Może się okazać, że 36 punktów będzie dawało utrzymanie.

Chcąc nie chcąc w oczach kibiców wciąż maluje się obraz poślizgu na stromej ligowej skarpie z obranym kursem kolizyjnym. Czy da się z niego zawrócić?

Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Inaczej nie uprawialibyśmy sportu. Walka będzie do ostatniego meczu z Unią Tarnów i wyobrażam sobie taką sytuację, że czekamy po ostatnim gwizdku na to, co wydarzy się na innych stadionach. W takim momencie jesteśmy, ale jest i wiara w naszym zespole. Ostatni mecz i postawa drużyny udowodniła, że nie tylko w słowach, ale i czynach. Na pewno da się to odwrócić. Wierzę, że z rezerwą Korony czeka nas dużo łatwiejszy mecz, gdyż grają tam młodzi zawodnicy, którzy chcą się pokazać. Pracują w jakimś modelu, więc ta gra może być bardziej otwarta. Później Chełmianka, w której także sporo się dzieje i dochodzi do zmian. Można upatrywać więc nadziei. Na koniec Unia Tarnów, która pokazuje, że gdyby ten sezon jeszcze potrwał zapewne włączyłaby się do walki o utrzymanie. Ostatnim meczem będziemy także chcieli podziękować kibicom za ten sezon, a scenariuszem wymarzonym byłoby sprawienie radości faktem utrzymania.

Trudno szukać określeń, które mogłyby oddać doniosłość niedzielnej batalii. Jak słusznie trener zauważył, margines błędu w naszym przypadku został wyczerpany.

Nie możemy się już mylić, bo każda pomyłka teraz będzie skutkowała tym, że będziemy się bawić w matematykę, a chcemy tego uniknąć. Stać nas na to, żeby grać dobrze i wygrywać. 

22 maja, 2025